Już od samego rana gdy to wstałam o 5 rano nie czułam się najlepiej a mimo to postanowiłam pojechać na Nadodrze.Znowu juz od rana kłóciłam się z matką chociaż nie tak mocno jak parę dni temu.Gdy wyszłam z domu szłam na stację kolejową mocno zaśnieżonymi ulicami Twardogóry,w której mieszkam.Cisnęły mnie wkładki od butów,więc przystanęłam by je wyjąć z kozaczków.
Pociąg jechał punktualnie o 7:02 z Twardogóry.Co prawda jechał planowo ale nagle stanął w Dobroszycach i nie drgnął ani centymetra.Stał tak chyba z 2 godziny.Ludzie,którzy spieszyli się na zajęcia bardzo się niecierpliwili.Pytali sie konduktorki co się dzieje…