Ciąg dalszy przygody…

Na Nadodrze zajechałam dopiero około 9:50 czy coś w tym rodzaju.Pociąg był sporo opóźniony.Musiałam tam pozałatwiać pewne sprawy więc tym razem nie byłam tam dla przyjemności.Gdy doszłam w umówione miejsce i zaczęłam załatwiać sprawy nagle poczułam,że boli mnie głowa i pobiegłam do toalety gdzie puściłam takiego pawia,że poplamiłam sobie tymi wymiocinami trochę moich różowych spodni.Wytarłam husteczką z wodą i mydłem zabrudzone miejsce i szłam dalej załatwiać sprawy.Coraz gorzej było ze mną-ledwo co szłam po schodach a miałam do przjścia na ostatnie piętro.Schody dwoiły i troiły mi się w oczach.Nie było to ani miłe ani śmieszne uczucie.Ludzie gapili się na mnie i pytali czy nic mi nie jest.Już myślałam o tym by wyjechać jaknajszybciej do szpitala a Florianna(bo jest tak mocno do mnie podobna)by mnie zastąpiła i ludzie by wtedy myśleli sobie,że to jestem ja.

Dodaj komentarz